Nadeszła jesień. Lubicie? Ja lubię jej początek, również ze względu na dynię. Można z niej wyczarować cuda. U nas dziś cudo – krem z dyni. Pyszny, sycący, o orzechowym smaku. Gotowy w 5 minut (o ile wcześniej dynię upieczecie). Z powodu naszego totalnego zakręcenia podamy ten przepis w dwóch wariantach. A tak najfajniejsze jest w nim to, że zmieniając w nim niewiele możecie osiągnąć równe efekty. Drobna korekta i macie całkiem inną zupę 😛
Dlaczego warto w kuchni korzystać z dyni?
Dlaczego dynia? Oprócz tego oczywiście, że to sezon na to warzywo i trzeba pozjadać wszystko co radośnie urosło w ogródku. Dynia jest bogata w betakaroten (to dlatego dynia jest tak intensywnie pomarańczowa) jest przeciwutleniaczem, co oznacza, że hamuje szkodliwe procesy oksydacyjne, a co za tym idzie – może zapobiegać rozwojowi chorób nowotworowych. Betakaroten zapewnia prawidłowe funkcjonowanie wzroku, zwłaszcza o zmierzchu. Znacie taką przypadłość “kurza ślepota”? Co prawda są różne jej przyczyny, ale jedną z nich jest właśnie niedobór witaminy A, w którą jest przekształcany betakaroten w organizmie. Ważna informacja dla liczących kalorie – dynia ma ich mało!
Muscade de Provence…co!? Jaka dynia? Ważny wybór.
Dobrze, pogadaliśmy sobie o właściwościach dyni, teraz do rzeczy. Gdy pierwszy raz robiłam krem z dyni zamierzałam kupić modną dynię hokkaido. Niestety w moim ulubionym warzywniaku jej zabrakło. Pani ekspedienta namówiła mnie jednak na zakup dyni piżmowej Muscade de Provence o cudnym orzechowym smaku. Nie chciało mi się ganiać po mieście i stać gigantycznych kolejkach, więc się zgodziłam i powędrowałam do domu dumna i blada z 3 kg kawałkiem pomarańczowej cudowności. Dynia ta piecze się łatwo (pokrojona w spore kawałki, a miąższ po upieczeniu odchodzi sam od skórki. Łatwizna.
No to do roboty, bo już zgłodniałam. Dynie w dłoń!
1,5 kg dyni pieczemy. Powinna być pokrojona w spore kawałki. Dynię pieczemy ze skórką w temperaturze ok 190 stopni (piżmową ok 30-35 minut, Hokkaido ok. 20-25 minut). Z piekarnika wyciągamy dynie i na chwilę wrzucamy orzechy (migdały) w tej samej temperaturze. Wystarczy ok. 3-5 minut. Pilnujcie ich bo się szybko przypalają! Przepis na spalenie orzechów w naszym linku poniżej 😛
Do malaksera wrzucamy uprażone rzeczy (migdały) i mielimy na drobno. Uważajcie, by mielić niezbyt długo, bo będziecie mieli masło orzechowe. Dodajemy upieczoną dynię (piżmową bez skórki, a Hokkaido ze skórką), łyżkę tahiny, obie części mleka kokosowego. Doprawiamy solą, pieprzem i sosem sojowym i miksujemy dodając powoli wrzącą wodę. Wody dajemy tyle ile aby konsystencja była kremowa. Taką jak lubicie. Jak woda była naprawdę gorąca to nawet nie trzeba gotować. A jeśli to naprawdę tylko 3 minuty.
Bierzemy łyżkę i próbujemy. Brakuje soli, pieprzu? To jeszcze szczyptę. Jeśli wydaje Wam się, że brakuje CZEGOŚ tylko nie wiecie czego to na pewno chodzi o sos sojowy! Podajemy najlepiej ze świeżym tymiankiem i płatkami chili.
My eksperymentowałyśmy jeszcze dodając na koniec przeciśnięty przez praskę czosnek (na sam koniec przed podaniem). Zupa nabiera wytrawnego charakteru. Można też ją uegzotycznić dodając imbir i kurkumę.
Gotujcie, jedzcie, bawcie się smakami i koniecznie napiszcie jak wymyślicie coś fajnego. Możecie też zobaczyć jak gotujemy krem z dyni razem z Sandrą. Będą wpadki!
SKŁADNIKI
- 1,5 kg dyni (może być piżmowa, może być też Hokkaido)
- 100 g orzechów (ale mogą być też migdały)
- łyżka tahiny (pasta sezamowa)
- 2 łyżki twardej części mleka kokosowego i cała płynna część
- sól, pieprz, sos sojowy, tymianek, płatki chili
- woda 100 - 200 ml
INSTRUKCJE
- Dynię pieczemy pokrojoną w spore kawałki ze skórką w temperaturze ok 190 stopni (piżmową ok 30-35 minut, Hokkaido ok. 20-25 minut)
- Prażymy orzechy (migdały) w tej samej temperaturze 3-5 minut (uwaga szybko się przypalają!)
- Do malaksera wrzucamy uprażone rzeczy (migdały) i mielimy na drobno (uważać by mielić niezbyt długo, bo zrobi się nam masło orzechowe).
- Dodajemy upieczoną dynię (piżmowa bez skórki, Hokkaido ze skórką), tahini, obie części mleka kokosowego, doprawiamy solą, pieprzem i sosem sojowym i miksujemy dodając powoli wodę. Wody (wrzącej) dajemy tyle ile aby konsystencja była kremowa. Taką jak lubicie. Jak woda była gorąca to nawet nie trzeba gotować. A jeśli to naprawdę tylko 3 minuty.
- Teraz jeszcze raz warto spróbować, dodać jeszcze soli, pieprzu, sosu sojowego wedle upodobań.
- Podajemy najlepiej ze świeżym tymiankiem i płatkami chili.
1 Komentarz
ja do zupy z dyni dodaję zmielone jagody goi (wyschły mi trochę, więc sie super mielą) albo nimi posypuję i podartą bazylią.
Orzechy włoskie pokruszone też do posypania.mogą być prażone płatki migdałowe. Łyżka czystej wódki (na kazdy talerz!)niesamowicie podbija smak. Lubię jeszcze na dno talerza położyć platerek cytryny – zupa nabiera aromatu!