W WegePerspektywach lubimy gotować. Wszystkie 4 mamy muzyczne korzenie, więc komponowanie mamy we krwi. Łączenie nietypowych smaków czy nowe aranżacje tradycyjnych potraw to nasz żywioł. Czasem jednak można pójść trochę na skróty i sięgnąć po gotowca, bo te też są w końcu dla ludzi :). Ten wpis otwiera serię recenzji najróżniejszych wegeproduktów, zarówno tych zdrowych jak i dekadenckich. Poświęcimy się w imię nauki i sprawdzimy co da się zjeść, a co lepiej omijać z daleka.
Dziś na talerz trafia Roślinny Burger od Dobrej Kalorii i nie trafi tam sam.Akompaniować będzie mu chrupiąca bułka, świeże, kolorowe warzywa i kremowy sos (a może farsz?) pieczarkowy. Będzie dobrze.
Ilość składników będzie zależeć od liczby burgerów, które chcesz przygotować, więc rzucę Cię od razu na głęboką wodę i pozwolę Ci samemu/samej ją oszacować: Do każdego burgera potrzebujesz: Farsz pieczarkowy:SKŁADNIKI
INSTRUKCJE
Jak Roślinny Burger poradził sobie w głównej roli? Przejdźmy do recenzji:
Cena: 7.99 za 2 burgery (2 x 85 g)
Gdzie kupić? Kaufland, Lidl, Auchan…widzieliście je gdzieś jeszcze?
A z czego to?
Baza burgerów jest dość nietypowa, jako że stanowią ją kiełki słonecznika. Jest to jedno z kilku, obok mąk z pszenicy, amarantusa i grochu, źródeł białka w tym produkcie (łącznie 23 g na kotlet – całkiem nieźle!), co z pewnością ucieszy ćwiczących. Ich entuzjazm jednak ostygnie dość szybko, gdy dowiedzą się, że zawartość tłuszczu w jednym burgerze wynosi prawie 19 g! Ilość ta wydała mi się w pierwszej chwili absurdalna, należy jednak pamiętać, że burgery te przeznaczone są przede wszystkim na grilla, gdzie tłuszcz może swobodnie skapywać, więc ostatecznie zostanie go trochę mniej w samym kotlecie. Ja obsmażyłam go na suchej patelni i odsączyłam na papierowym ręczniku. Mimo wysokiej zawartości tłuszczu (w końcu to fast food!) skład produktu uważam za bardzo przyzwoity.
“Smak mięsa bez mięsa”?
Tak twierdzi producent, ale czy to aby prawda? Jako że ja sama nie mogę mienić się w tej kwestii autorytetem, bo smaku mięsa nie pamiętam zbyt dobrze, musiałam więc zasięgnąć opinii kogoś, kto wie o czym mówi. O pomoc poprosiłam lożę 3 ekspertów.
Ekspert #1, mój Niemąż uznał, iż “tekstura i smak dość podobne do mięsa, ale mniej tłuste.” Ciekawa opinia, przy 19 gramach tłuszczu na kotlet!
W innym wegeperspektywowym domostwie burgery kosztowano w zgoła innej formie:
Rezultat:
Ekspert #2, Helena – WegEkolożka: “Jakościowo i smakowo jedne z lepszych produktów pseudo-mięsnych na rynku. Ale mięso przypomina tylko trochę”
Ekspert #3, Narzeczony Heleny: *słychać tylko mlaskanie*
Pozawerbalny charakter tej ostatniej recenzji należy interpretować na korzyść kotlecików, tym bardziej, że ekspert #3 na co dzień jest zagorzałym przeciwnikiem wszelkich mięsoudawaczy. Te bardzo przypadły mu do gustu.
Według mnie bardzo trafiona jest faktura burgerów, w której wyraźnie wyczuwalne są kawałki składników.
Werdykt:
Jak widać, zdań tyle ile podniebień, jednak ostatecznie jesteśmy na TAK. To wygodne i smaczne rozwiązanie na spontanicznego grilla lub szybką obiadokolację. Oczywiście jeśli macie trochę więcej czasu, na pewno jeszcze bardziej niż gotowce urzekną Was genialne burgery fasolowe na grilla na sposób WegeMamy – Kingi, na blogu już za 2 tygodnie 🙂