Wegański żurek? Jasne!
Roślinny przepis na wielkanoc
Żur czy barszcz biały?
Czasami barszcz biały i żur to dokładnie to samo – niektóre tradycje stosują te nazwy zamiennie. W innych tradycjach mówi się o wyraźnej różnicy pomiędzy tymi dwoma zupami. Żurek jest w nich przyrządzany na bazie mąki żytniej, natomiast barszcz biały na bazie mąki pszennej. Innym razem znowu mianem żuru określa się zupę postną, kiedy to barszcz biały jest wersją wzbogaconą o boczek i kiełbasę. Pomieszanie z poplątaniem. Ostatecznie zatem, żurków jest tyle ile domów, zatem zacznijmy od tego, jaki od zawsze był u nas.
W naszym, moim i Sandry (no i Mai, choć trochę później:), domu rodzinnym istnieje tradycja, z którą nie spotkałyśmy się w żadnej innej rodzinie. Wielkanocny żurek jemy nie w niedzielę, a w Wielką Sobotę, co jest całkiem sprytne, bo zyskujemy dodatkowy świąteczny posiłek podczas tych zdecydowanie za krókich świąt. Przebiega to zwykle tak, że umawiamy się na 15, doskonale wiedząc, że nikt przed 15.30 do drzwi nie zadzwoni, bo przyjść w święta punktualnie jest mocno nie fair wobec gospodarzy (nie to, żeby ktoś był w stanie wyrobić się na czas, gdyby argument ten wyłączyć…). W okolicy 16 siedzimy już zwykle przy entuzjastycznie rozgadanym stole i próbujemy z niecierpliwością pierwsze łyżki gorącego żurku, pod bacznym okiem producenta – Taty. Nigdy nie jest zawiedziony, bo zawsze spisuje się na medal i pierwszy talerz upływa pod znakiem ochów i achów. Rzadko jednak na jednym się kończy.
Szokująco różne bywają jednak w polskich domach tradycje okołożurkowe. Skandalicznym wydaje się być zupełny jego brak w rodzinnych stronach Heleny, a w domu mojego szwagra jada się go na Wielkanocne śniadanie, co było dla mnie zwyczajem równie egzotycznym co płatki z mlekiem na obiad. Jeśli Wielkanoc może mnie jeszcze czymś zaskoczyć, oświećcie mnie proszę w komentarzach – nasz kraj jest taki piękny w swojej różnorodności!
Nasz dzisiejszy żurek to nie wierna kopia tego tacinego, choć pobrzmiewają w nim znajome nuty, które i Ty na pewno znasz z własnego domu: przyjemnie kwaśna baza, karmelizowana cebulka i szał majeranku. Żeby było jeszcze bardziej rozpustnie, całość okrasiłyśmy z Mają skwarkami z wędzonego tofu. Jest moc, i to Wielka, a recenzje mamy nie tylko od roślinożerców, jak my. Zrób sobie przysługę i przygotuj:
- zakwas na żurek
- cebulę
- czosnek
- suszone grzyby (odpowiadają za smak umami!)
- włoszczyznę
- por
- ziemniaki
- białą fasolę
- bulion warzywny
- tofu wędzone
- olej
- majeranek, listek laurowy, papryka wędzona
- sól, pieprz
Zacznij od wymoczenia grzybów. Następnie zabierz się za krojenie i smażenie cebuli, pora i czosnku. Pozostałe warzywa obierz, pokrój i dorzuć do tych rumieniących się już na patelni. Po podduszeniu łączymy z bulionem, gorącą wodą, szuszonymi grzybamim i połową fasoli i przyprawami. Kiedy warzywa zmiękną, wyciągnij listek laurowy i zblenduj całość. Teraz pozostało już dodać odpowiadającą Twoim preferencjom ilość zakwasu, pozostałą fasolę i delikatną omastę. Podaj z jeszcze ciepłym pieczywem i….RE-WE-LA-CJA.
A teraz jeszcze raz, ale po kolei i dokładnie:
Zaczynamy! Najlepiej smakuje ze świeżym pieczywem Smacznego! SKŁADNIKI
INSTRUKCJE
KUCHNIORADA: Tofu na skwarki powinno być twarde. Jeśli nie uda się Wam takiego nabyć to należy usunąć z niego wodę w ten sposób: