Mus kokosowy. Nie trzeba go nikomu przedstawiać. Jest aksamitny, kremowy i tak kokosowy, że już bardziej się nie da! Możesz go podać na różne sposoby. W oddzielnych deserowych pucharkach lub w dużym naczyniu, przekładając warstwy kremu i pokruszonych herbatników. Ważne, by złamać słodki smak musu kwaskowatymi owocami. Nadadzą się truskawki, na które mamy teraz (lichy, bo lichy) sezon, ananas (mój ulubiony!) czy jagody. Ogranicza Cię tylko własna wyobraźnia i 3 elementy: mus kokosowy – tło wydarzeń, chrupiące kawałki ulubionych ciastek, soczyste owoce łamiące słodycz całości. Jeśli masz dobry blender o sporej mocy, przygotowanie go to naprawdę prościzna.
Oto kokosowy mus we własnej osobie:
Dlaczego pozwalam sobie na taki pyszny, grzeszny deser?
Ten przepis obiecałam Wam już dawno temu. Zrobił furorę kiedy częstowałyśmy nim z Mają gości Dnia Kobiet organizowanego w klubie fitness Aktywna Fabryka w Słupsku. Na zdjęciu w wersji dość gęstej podanej na waflach z owocami. Zniknął tak szybko jak się pojawił 😉
Jak przyrządzić mus kokosowy?
Zacznij od wstawienia do lodówki puszki z mleczkiem kokosowym. Chłodna temperatura przez kilka godzin sprawi, że płyn oddzieli się od tłustszej, stałej części. Ta sztuka nie wychodzi z mleczkiem typu “light” – jeśli takiego używasz, będziesz musiał dodać odpowiednio więcej kaszy, ponieważ mus może wyjść zbyt rzadki. Da się, ale jest więcej kombinowania.
Kaszę jaglaną zagotuj na mleku z odrobiną wody, dzięki temu unikniesz nadmiernego przywierania. Na wszelki wypadek mieszaj ją od czasu do czasu upewniając się, że na dnie nic się nie przypala. Może się zdarzyć, że kasza wchłonie cały płyn zanim się ugotuje – dodaj wtedy nieco wody lub mleka.
Blender o dużej mocy to podstawa w tym przepisie. Potrzebny nam taki, który z łatwością rozprawia się z lodem czy orzechami i zbyt szybko nie przegrzewa. Długie miksowanie suchych wiórków kokosowych może wyprowadzić z równowagi zwykły koktajler o słabych nerwach, dlatego jeśli nie dysponujesz porządnym sprzętem, będziesz musiał zadowolić się bardziej “grudkowatą” konsystencją musu. Można też kupić gotowy krem z kokosa, ale co to za frajda. Poza tym kosztuje kilkanaście razy więcej niż wiórki.
Na początku może Ci się wydawać, że to nie możliwe, żeby z suchych wiórków powstało gładkie masło, ale do cierpliwych świat należy. Jeśli wydaje Ci się, że Twój blender ma już dość, daj mu chwilę odpocząć i wróć do miksowania po paru minutach. Zwycięstwo jest tuż za rogiem. Od czasu do czasu ściągaj pozostałe wiórki ze ścianek kielicha, żeby wszystkie zaznały bezlitosnych ostrzy naszego blendera. Zrobiło mi się poetycko, ała.
Kiedy Twoje wiórki mają już konsystencję masła orzechowego, czas na pozostałe składniki. Dodaj w tym miejscu odcedzoną kaszę, stałą część mleczka kokosowego i słodziwo. Możesz użyć cukru, miodu, ksylitolu, erytrolu, czego dusza zapragnie. Mój mus kokosowy otrzymał cukier pół na pół z erytrolem, bo chciałam go nieco odchudzić. Trochę naiwnie, bo kokos i jego rodzina nie należą do przekąsek z gatunku “fit”, ale raz się żyje!
Twój mus kokosowy będzie na tym etapie dosyć gęsty. W tej formie nadaje się jako krem do tortów lub do ułożenia na waflach. Jeśli chcesz otrzymać rzadszą konsystencję w typie tiramisu, dolej płynną część mleczka kokosowego lub mleko roślinne.
SKŁADNIKI
- 200 g wiórków kokosowych
- 3 czubate łyżki cukru (dla unikających słodkości - zastąp erytrolem)
- 50 g kaszy jaglanej
- 1 puszka mleczka kokosowego
- 200 ml mleka sojowego (lub inne roślinne)
- 100 ml wody
- owoce i ulubione ciasteczka do dekoracji
INSTRUKCJE
- Mleczko kokosowe wstaw do lodówki na minimum kilka godzin, aby stała część oddzieliła się od płynnej.
- Mleko sojowe wraz z wodą zagotuj, wsyp kaszę jaglaną i gotuj na wolnym ogniu do zupełnej miękkości.
- Wiórki wsyp do blendera o dużej mocy. Zmiksuj na gładki krem-masło.
- Do kokosowego “masła” wrzuć odcedzoną kaszę, cukier lub inne słodziwo oraz stałą część mleczka kokosowego.
- Zmiksuj wszystko na gładki mus. Dodaj płynną część mleczka kokosowego i/lub trochę mleka roślinnego, by uzyskać rzadszy krem.
- Podaj w pucharku na dywaniku z pokruszonych ciastek i udekoruj owocami lub poprzekładaj warstwami w większym naczyniu.
Ponieważ mój przepis powstaje w Dzień Matki przygotowałam też “przenośną” wersję w nieco większym naczyniu:
Możesz też pobawić się w wariacje na temat tego deseru. Ponieważ moja Mama (no dobra, Kinga, nasza!) nie przepada za kokosem (jest Dzień Matki, więc nie powiem co o tym sądzę!), dla niej przygotowałam wersję z gorzką czekoladą, skórką pomarańczową i amaretto. Ale przepis na ten krem dostaniecie innym razem…
PS Mój rudy kot nazywa się MUS. Nie wiem czy dlatego, że jest słodki czy dlatego, że czasem MUSI (inaczej się udusi). Wy mi powiedzcie 🙂
