Strona Główna Perspektywy Mielony Bambi i Tołstoj. Jaroszem być wczoraj i dziś.

Mielony Bambi i Tołstoj. Jaroszem być wczoraj i dziś.

Autorka: Sandra

Jak wyglądał wegetarianizm w Polce lat 90? Jacy byli słynni wegetarianie w historii? Na te i inne pytania odpowiada mój urodzinowy wpis: Mielony Bambi i Tołstoj. Jaroszem być wczoraj i dziś.

Zaczęło się od mielonego. Dobry, domowy, chrupiący na zewnątrz, mięciutki w środku. Smaki przypraw i cebulki łączyły się pysznie za sprawą ciepłego tłuszczyku, ideał.

Potem ktoś mi powiedział.

Fragment ilustracji autorstwa Sue Coe https://www.peta.org/blog/painting-worth-thousand-words/

Fragment ilustracji autorstwa Sue Coe

Zwierzę? Znam zwierzęta! Bambi, konie ciągnące bryczki przy Sukiennicach, nasza dobermanica, Jessi. To uczucie, które zaczyna się w żołądku, kiedy przypomnisz sobie, że nie złożyłeś PIT-u w terminie  rozlało się po moim 6-letnim ciele i utkwiło w głowie, pulsując. Obiady zaczęły trwać strasznie długo, bambiny tłuszczyk parzył w język, puchł w gardle, dusił. Proszę, nie.

Miałam to szczęście, że moi rodzice to ludzie z natury otwarci. Muzycy. Co prawda czas jakiś trwał okres przekonywania, potem przemytnictwa, ale ostatecznie zlitowali się nad moją udręczoną mielonym Bambim głową. Kotlet zniknął z talerza, łzy z policzków, obiad przestał trwać wieczność.

 

Platon, da Vinci, Tołstoj…

Postać z mięsem, Francis Bacon

Może i nie miałam w dzieciństwie zbyt wielu ludzi wokół siebie, którzy podzielaliby moje podejście do spożycia mięsa, jednak w żadnym razie wegetarianizm nie był wtedy niczym nowym. Pitagoras, Platon, Einstein, van Gogh, Tołstoj, Kafka, Tesla, to tylko kilka z nazwisk z długiej listy słynnych wegetarian w historii. Vincent van Gogh przestał jadać mięso po wizycie w rzeźni. Widok uboju wstrząsnął również Lwem Tołstojem, który, choć w młodości był zapalonym myśliwym, w wieku lat 50 został wegetarianinem. Sceny, których świadkiem był w rzeźni opisał ze wszystkimi makabrycznymi szczegółami w eseju zatytułowanym “Pierwszy krok” (“First Step”).

Niektórzy do sprawy jarskiej podchodzili pogodniej. Czytając poniższy fragment Kuriera z roku 1908 traktujący o jaroszym żywocie, uśmiałam się jak pszczoła, zabryzgując przy tym ekran komputera doskonałą kawą z malibu:

“Jarosz właśnie po to nie jada mięsa, aby pełniej i swobodniej żyć! A wraz z usunięciem mięsa ginie pociąg i do innych trucizn, a przede wszystkim do alkoholu i kawy. Alkohol, który jest gwałtownie pożądany przy mięsnym obiedzie, zupełnie wstrętnym jest dla jarosza. Jarosz, nie jadając mięsa, poddaje się tylko naturalnemu, ludzkiemu popędowi i pozwala rozwinąć się swemu wstrętowi do mięsa, temu wstrętowi, który od dziecka starannie tępić się staramy.”

Jan Hempel, Nie jedz mięsa!, „Kurjer”

Dziś przeciętny wegetarianin w żadnym wypadku nie gardzi poranną czarną czy wieczornym czerwonym. Faktem pozostaje jednak, że nawykowe zdrowe odżywianie skutecznie ułatwia tłumienie apetytu na potrawy bardzo słodkie czy tłuste. Przynajmniej mnie.

Wegetarianizm w czasach Fiata 126p

W latach 90. niejedzenie mięsa nie cieszyło się taką opinią jak dziś. “Jarosze”, jak to na nas drzewiej wołano, uznawani byli w najlepszym przypadku za ciekawostkę przyrodniczo-towarzyską, najczęściej za szkodliwych dziwaków.

Lekarz pediatra załamywała ręce nad moim “jarstwem” i wieszczyła mi bardzo krótką karierę na tym ziemskim padole, o ile swoich fanaberii nie powstrzymam. Jej obawy, choć mocno przesadzone, nie były bez ziarna racji, bo wegetarianin w latach 90. raczej nie odżywiał się zdrowo. Smażone jajka i tłuste sery uchodziły za najlepsze zamienniki mięsa, ziemniaki były podstawą obiadu dużo częściej niż pełnoziarniste kasze. Chleb jadało się ten najsmaczniejszy, bielusieńki, a strączki cieszyły się głównie wątpliwą reputacją jako podstępny wzdymacz.

Przy okazji spotkań przy stole znajomi i rodzina wzdychali często, mniej lub bardziej ostentacyjnie, bo “co ty będziesz, dziecko, jeść?“. Dzięki, borzezielony, za sałatkę jarzynową, pomidory z cebulą i surową marchewkę.

I na początku XX niewiele wskazywało na rychły boom na wegetarianizm. Nie przypominam sobie, żebym miała w życiu pierwszą randkę, na której nie tłumaczyłabym się z wyboru bezmięsnego dania. W 2007 ryba stanowiła oczywisty składnik “jarskiego” burgera w stołówce lokalnej uczelni, a jeszcze do bardzo niedawna w większości jadłodajni karta dań jarskich obowiązkowo zawierała pierogi ruskie ze skwarkami.

A dziś?

Ciekawe jak to wszystko się pozmieniało. Nasz kraj nie jest dziś wcale najgorszym miejscem do praktykowania wegetarianizmu czy weganizmu. W 2017 Warszawa otrzymała 3. miejsce w światowym rankingu miast przyjaznych weganom i wegetarianom, ustępując tylko Berlinowi i Los Angeles. W innych dużych Polskich miastach też jest całkiem nieźle, wege-knajpy wyrastają na każdym rogu, a i w tych dla wszystkożernych bywa, że da się zjeść coś więcej niż sałatkę grecką. Twardszy orzech do zgryzienia mają wege-turyści i mieszkańcy mniejszych miejscowości, bo zdarza się, że sam koncept wegetarianizmu umyka jeszcze szefom kuchni, o czym od czasu do czasu życie mi przypomina.

Przykład? Rok 2016, hotelowy bufet. Rozkrajam kotlet oznaczony zielonym V, dostrzegam dziwne włókna. Podejrzliwość wzięła górę, pytam więc obsługi czy ten kotlet to aby na pewno wegetariański, bo wygląda jak z mięsem. Tak, tak oczywiście, że wegetariański – żachnęła się kelnerka – z kalafiora, z kurczakiem.

Może jeszcze jeden… W tym roku zdarzyło mi się gościć na balu karnawałowym w mojej rodzinnej miejscowości, Słupsku. Wybrawszy z wyprzedzeniem opcję wegetariańską, z ogromnym podnieceniem wyczekiwałam pięciu obiecanych przystawek. Cztery z nich zawierały…rybę.

Jak widać wciąż zdarzają się wpadki, ale ogólne społeczne nastawienie do wegetarianizmu zmieniło się nie do poznania. Przyjaciele i rodzina nie przewracają już oczami. Częściej niż obawy o moje zdrowie słyszę pytania o przepisy, a wiele osób, dla których kiedyś stanowiłam kuriozum, dziś same poszukują swojego miejsca na wegespektrum.

Zmienia się wszystko wokół, ale nie tylko. Zmienił się też mój talerz. Zamiast białych bułek z majonezem jest na nim razowiec z pastą ze strączków i warzywami, a kartofle muszą zwykle ustąpić miejsca najróżniejszym kaszom.  To takie właśnie zmiany w żywieniu chcemy promować dzięki WegePerspektywom.

Trochę tak to już jest z postępem, że robimy dwa kroki naprzód, jeden w tył.

Dziś lekarze nie odradzają już diety roślinnej, przypominają jedynie, że musi być ona właściwie skomponowana. To dobra rada, choć trochę mnie boli, bo o tym, że dietę konwencjonalną też należy dobrze zbilansować, raczej się nie wspomina. Z drugiej strony, ludzie coraz bardziej interesują się wpływem diety na zdrowie, a informacje o zdrowym żywieniu są coraz łatwiej dostępne, choć trzeba dość ostrożnie dobierać ich źródła. Wielkim ułatwieniem w tym zakresie jest fakt, że takie organizacje jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) czy Akademia Żywienia i Dietetyki (Academy of Nutrition and Dietetics) uznały dietę roślinną jako odpowiednią na każdym etapie życia. Do argumentu etycznego dochodzi więc i zdrowotny. Przerażona widmem rychłej śmierci kilkulatka z gabinetu lekarskiego, która przez spory kawał życia siedziała mi z tyłu głowy, odetchnęła z ulgą i poszła bawić się z Jessi.

Źródła:

  1. https://polona.pl/archive?uid=667434&cid=667427
  2. https://dobryslownik.pl/slowo/jarosz/18467/
  3. https://ivu.org/history/tolstoy/the_%20first_step.html?fbclid=IwAR2ic5VzSYsC47iiLC4UaAx_P4VPRlZcwQFAqLhow19c7hreFwJbgLLnz_c

You may also like

3 Komentarze

Mamy kły, więc pozamiatane - 5 mitów i prawd o weganizmie. Cz. II - WegePerspektywy August 29, 2019 - 3:42 pm

[…] już wypowiadała się jak to ciężko było w latach 90. A teraz? Roślinne jedzenie jest dziś urozmaicone, interesujące, przepyszne i, co […]

Odpowiedx
Jak mówić, aby inni chcieli nas słuchać? - WegePerspektywy September 5, 2019 - 5:12 pm

[…] z domu. Kiedyś „jarosze” byli kimś „dziwnym o kapryśnym zachowaniu”. W tym temacie wypowiadała się Sandra. Dzisiaj takie opinie to tak naprawdę działanie konformizmu wynoszone z pokolenia na pokolenie z […]

Odpowiedx
Prawa zwierząt… Czy to moja RZECZ? - WegePerspektywy September 29, 2019 - 9:35 am

[…] Jest jeszcze pogląd, zgodnie z którym zwierzęta powinny być traktowane jako osoby i włączone do moralnej wspólnoty. Nie powinny być traktowane jak przedmioty, ale jak podmioty. Nie powinny być zabijane na pożywienie, wykorzystywane w eksperymentach medycznych czy rozrywce. Bardzo często praktycznym skutkiem przyjęcia idei praw zwierząt jest przejście na wegetarianizm lub weganizm. To wymaga trochę pracy ale warto! O pierwszych krokach, cieniach i blaskach możecie poczytać w perspektywie Heleny “Wegetarianizm jest trudny“, a także Sandry “Mielony Bambi i Tołstoj. Jaroszem być wczoraj i dziś.” […]

Odpowiedx

Zostaw komentarz!